piątek, 15 listopada 2013

Nine



Minęło kilka dni odkąd moje relacje z Uchihą się zmieniły. Pamiętacie tamten dzień kiedy toczyłam się do pokoju? To nie Itachi mnie zaniósł, a był nim Kisame. Przez te dni wiele się wydarzyło w organizacji. Dwa dni temu Pein dowiedział się o śmierci blondyna, jego zabójcą nie był kto inny jak młodszy Uchiha. Siedziałam w pokoju odpalając papierosa za papierosem, był środek nocy, a ja za godzinę miałam wyruszyć na spotkanie starszego Uchihy z młodszym. Denerwowałam się, cholernie. W organizacji byłam sama z Tobim, Pein wraz z Konan wyruszyli na tajną misję. Nikt z nas nie wiedział na jaką, nie było ich już kilka dni. To była dobra okazja na wymknięcie się z siedziby. Spojrzałam na drzwi. Poczułam czyjąś obecność za nimi, zmrużyłam oczy gasząc papierosa w popielniczce. Nie mogłam rozpoznać czakry. Intruz? Westchnęłam i przymknęłam oczy, znalazłam się za drzwiami pokoju wbijając kunai przez ciało mężczyzny. Moja ręka wraz z kunaiem przeniknęła przez jego ciało. Duch?! Odwrócił się powoli w moją stronę, dostrzegłam pomarańczową maskę i zostałam kopnięta w brzuch po czym odleciałam kilka metrów uderzając o ścianę. Chłopak zbliżał się do mnie, a ja podnosiłam się powoli z ziemi opierając o ścianę.
- Co ty wyprawiasz? - warknęłam zła.
- Myślałaś, że nic o tobie nie wiem? Od razu kiedy przyłączyłaś się do Akatsuki, wiedziałem o twojej misji. O twoich planach i Itachiego. Porozmawiajmy na spokojnie, a wszystko ci wyjaśnię - nie widziałam jego uśmiechu, ale domyślam się że wpłynął na jego twarz cwany uśmieszek. Prychnęłam i rzuciłam się na niego atakując. Przeleciałam przez jego ciało. Kim, czym on jest do cholery! Poczułam jak wokół mojego ciała oplatają się łańcuchy. Znalazłam się z nim twarzą w twarz.
- Rzeczywiście wyrosłaś na piękną kobietę, pamiętam cie jako małą dziewczynkę -powiedział.
- Co? - spojrzałam na niego niezrozumiale. Nie odpowiedział,  dostrzegłam ciemność przed oczami.
~~~*~~~
Obudziłam się, chciałam ruszyć rękoma i nogami. Związane. Siedziałam na jakimś krześle, a na szyi miałam jakąś obroże. Chciałam wydobyć czakrę ze swojego ciała, poczułam okropny ból na karku.
- Nie radzę, za każdym razem kiedy będziesz próbować wydobyć czakrę to obroża, którą masz na szyi będzie wydobywać bolące mrowienia. - powiedział z kąta pokoju wychodzący Tobi.
- Kim ty do cholery jesteś?- warknęłam wściekła.
- Hmm? Chociaż bardzo chciałbym ci to powiedzieć lecz nie mogę. I nigdy się tego nie dowiesz. Nikt się tego nie dowie. Nawet twój brat nie potrafił mnie zdemaskować i powstrzymać - uśmiechnął się. Spojrzałam na niego, a moje źrenice się powiększyły.
- Tak Hana to prze zemnie twój brat zginął. To ja wpuściłem Kyubiego do wioski, a teraz mam zamiar zniszczyć cała Konohe i resztę świata ninja. Zniszczę wszystkich, którzy staną mi na drodze, a oszczędzę tych, którzy będą mi posłuszni tak jak Pein. Kiedy mój plan "Księżycowe oko " się spełni, cały kraj ognia będzie w moich rękach. A do tego potrzebny jest mi tylko Kyuubi- obszedł moje krzesło, a ja słuchałam nie wydobywając słowa.
-Wiesz co dzieje się teraz w twojej rodzinnej wiosce? - zapytał.
- A raczej byłej wiosce - zaśmiał się. Patrzyłam na niego niezrozumiale.
- A nie wiesz. Pein zmiótł ją z powierzchni ziemi. Wioski już nie ma. - powiedział. Spuściłam głowę, a moje włosy zakryły mi twarz. Zacisnęłam dłonie w pięść. Co tu się dzieje? Jak to możliwe? Gdzie jest Itachi? Co z Naruto? Kucnął przede mną i uniósł mój podbródek na wysokość swojej maski.
- Itachi nie żyje. Sasuke dokonał zemsty - powiedział, a ja poczułam jak do oczu cisną mi się łzy. Nie mogłam w to uwierzyć. Chłopak cały czas do mnie mówił, ale jego słowa do mnie w ogóle nie docierały.  Spojrzałam na niego i plunęłam mu w maskę. Wstał i poczułam mocne uderzenie na policzku.
- Uważaj co robisz - warknął.
- Pierdol się - syknęłam i poczułam kolejny cios, tym razem dwa razy mocniejszy, aż zakręciło mi się w głowie.
- Konan zabierz ją, wiesz gdzie - poczułam jak szarpie mnie za włosy wginając głowę do tyłu.
- A tobie kochanie dobranoc - powiedział puszczając i uderzając mnie z taką siłą, że spadłam z krzesła i straciłam przytomność.
~~~*~~~
Otworzyłam oczy. Byłam przez kogoś niesiona, po czym zostałam rzucona na ziemię. Ręce miałam nadal związane, a nogi uwolnione. Podniosłam głowę i ujrzałam przed sobą wielką twarz, a obok fioletowłosą i mężczyznę w pomarańczowych włosach. Stali tyłem, mogłam uciec. Wstałam po cichu się wycofując. Poczułam za sobą obecność i ból w plecach. Odleciałam kilka metrów upadając na ziemię.
- A ty gdzie? - warknął zakolczykowany mężczyzna. Był podobny do Peina, boże kim on jest! Chwycił mnie za włosy ciągnąc po ziemi. Ból był straszny musiałam go wytrzymać.
- Zajmij się nią, ja muszę zając się Nagato - powiedziała Konan znikając w kilku tysiącach karteczek. Czułam jak puszcza moje włosy i kopniecie w brzuch po czym drugie i kolejne i kolejne. Nie wiem ile tak trwało, za każdym innym uderzeniem w twarz, plecy, głowę, brzuch czułam coraz mniejszy ból. Aż w końcu wziął mnie półprzytomną na ręce.
~~~*~~~
- Mam niespodziankę dla Ciebie Naruto - powiedział Pein stając przed leżącym chłopakiem, który miał powbijane pręty w ciało tak aby nie mógł się ruszyć. Blondyn zaciskał zęby. Wioski już nie było, a on nie zdążył na czas do tego czuł, że przegrał walkę z Peinem. Dlaczego to musiało się tak wszystko wydarzyć? Przed sobą zobaczył kolejnego z sobowtórów Peina. On jeszcze nie wiedział, że to mnie trzyma i rzuca na ziemię. Ostatkami sił kucnęłam na ziemi oddychając ciężko. Kiedy podniosłam wzrok widziałam w oczach chłopaka złość, zdziwienie, smutek. Czułam jak łzy spływają mi po policzku.
- Przepraszam Naruto... -szepnęłam.
- Wiesz kto to jest? - zapytał Pein. Blondyn nie mógł wydobyć słowa, nadal patrzył na mnie.
- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał mnie niemal krzycząc.
- Musiałam... -powiedziałam spuszczając głowę.
- Dla twojego dobra... -dodałam szepcząc.
- Zadałem ci pytanie dzieciaku - wtrącił się rudowłosy. Chłopak przez chwile milczał.
-Tak wiem - powiedział, a ja otworzyłam szeroko oczy.
- Zdrajczyni wioski. Nic nie warty śmieć, który porzucił swoich przyjaciół - powiedział, a ja przymknęłam oczy. Zabolały mnie jego słowa.
- Więc nie wiesz - uśmiechnął się Pein.
- Jest to Hana Namikaze. Siostra czwartego hokage, siostra twojego ojca, a jednym słowem twoja ciocia. Zdradziła wioskę tylko dlatego by chronić ciebie...
- Naruto nie słuchaj go to jest istne kłamstwo i... - poczułam uderzenie w policzek.
- Nie przerywaj mi - warknął Pein.
- Przyłączając się do Akatsuki, pełniła misję dla wioski. Nie robiła tego dla siebie lecz dla ciebie, a ty głupiutki we wszystko uwierzyłeś. To wszystko było zaplanowane, miałeś ja znienawidzić, a kosztem tego ona miała cie chronić. Cały zamach na hokage był zaplanowany - powiedział. Czułam wzrok blondyna na sobie, łzy spływały mi po policzku.
- Czy to prawda? - zapytał. Nie odpowiedziałam, nie mogłam.
- Chcesz dowodu? - zapytał rudowłosy podchodząc do mnie. Podniósł mnie z ziemi odwracając tyłem do blondyna i podnosząc bluzkę do góry.
- Na pewno pan Jiraya mówił ci o znamieniu twojego ojca, które ty też pewnie masz. Ona też -powiedział pokazując u dołu moich pleców znamię rodu Namikaze. Odwrócił mnie przodem do blondyna odgarniając włosy z mojej twarzy. Dopiero teraz dostrzegłam wielką dziurę. Czy  tylko tyle zostało Konohy? Aż w końcu zatrzymałam wzrok na blondynie. Było z nim gorzej niż ze mną.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - zapytał mnie.
- Chciałam ci powiedzieć, ale po jakimś czasie. Ale kiedy dostałam tajną misję nie mogłam. Musiałam zrobić tak abyś mnie znienawidził i musiałam cię chronić... Wybacz Naruto - rozpłakałam się.
- To dlatego powiedziałaś do mnie przepraszam, kiedy uciekałaś z wioski - kiwnęłam głową.
- Przepraszam... Nigdy nie potrafiłam nikogo uchronić.. Ani twojego ojca, ani swoich przyjaciół, a nawet ciebie. - powiedziałam.
- Starczy tego gadania - rudowłosy odepchnął mnie na bok i zaczął powoli podchodzić do blondyna.
- Kogo to teraz obchodzi? Najważniejszy teraz jest Kyuubi, który jest mi potrzebny - powiedział Pein podchodząc coraz bliżej, a z jego rękawa wyszedł pręt. Czy on chciał go zabić? Nie mogłam na to pozwolić. Przymknęłam oczy. Przed oczami zobaczyłam całe swoje życie. Minato, Kushina, Itachi... Naruto, przepraszam was.
- A teraz! Wychodź lisie! -  krzyknął mężczyzna stając przed leżącym blondynem. Zamachnął się. Otworzyłam oczy i z całych swoich sił zjawiłam się przed blondynem. Poczułam ogromny ból na klatce piersiowej. Z moich ust zaczęła spływać czerwona ciecz mieszając się z moimi łzami. Wszystko wyglądało jak w spowolnionym tępie. Pein zmarszczył brwi i jeszcze głębiej wbijał pręt w moje ciało, a mnie przeczesywał coraz to większy ból.
- Ty szmato! - warknął i odrzucił mnie na co najmniej siedem metrów. Naruto patrzył na nas z niedowierzaniem, strachem, wściekłością. Plunęłam krwią wiedziałam, że to koniec mojego życia w świecie shinobi. Poczułam mocne kopnięcie w brzuch, mój oddech stawał się coraz cięższy. Kątem oka dostrzegłam wbijający się we mnie pręt. Otworzyłam szerzej oczy, a przed moimi oczami zaczęła panować ciemność. To był koniec mojej historii, która zacznie się na nowo...

~~~*~~~

Otworzyłam powoli oczy. Gdzie ja byłam? Czy żyłam? Gdzie jest Naruto i Pein? Przed sobą widziałam tylko białą przestrzeń. Wstałam szybko rozglądając się w około. Spojrzałam na dłonie, a moje ciało pokrywała jasna aura. Czy byłam w niebie? Nie to nie możliwe... Było mi zimno, dłońmi obmacałam całe ciało by sprawdzić czy mam na sobie rany. Zero. Czy moja dusza błąka się w zaświatach? Do cholery gdzie ja jestem.
- Halo?! - krzyknęłam, a moje echo rozniosło się po całej przestrzeni. Co ja wyprawiam! Zaczęłam biec, spanikowałam.  Potykałam się o własne nogi, aż w końcu upadłam na ziemię. Klęknęłam na ziemi próbując ułożyć pieczęcie. Nie było żadnego efektu.
- Jesteś duchem, nie masz żadnej mocy w sobie Hana. Czekałam na ciebie - usłyszałam głos dobrze znanej mi kobiety. Odwróciłam się powoli.
- To niemożliwe.. - szepnęłam do siebie, a łzy spłynęły mi po policzku.

______________________________________________________________

PRZEPRASZAM za tak długą nieobecność...Ale nie miałam czasu :(
Obiecuję poprawę :*
Co do sondy. Jestem mile zaskoczona, że aż tyle osób czyta moje opowiadanie. Jestem mile zaskoczona :)
64 aż was jest.
Naprawdę, aż tyle was to czyta? Aż nie chce mi się wierzyć! Kto to czyta?! :D
Chce podziękować za miłe komentarze od was :*

13 komentarzy:

  1. Jest duchem... jest duchem... Jest duchem?! Cholera, jakim cudem? W ogóle, rozdział ciekawy o tyle, że główna bohaterka cały czas traciła przytomność, nieźle. Pomysł z siostrą Yondaime... przyznam, zaintrygowałaś mnie. Ale cały rozdział jest bardzo przygnębiający. Dopiero zaczynam czytać, powoli będę ogarniać na bieżąco, ale idea z ochroną Naruto jest bardzo szlachetna, tylko, jak to w życiu bywa, chyba nie zdała egzaminu. Jestem ciekawa, co będzie dalej z duchem Hany? Przybędzie Kurosaki Ichigo i zrobi jej pogrzeb duszy? Dobra, sorry, wiem, nie na temat ale jakoś mnie naszło. Boli tylko, że rozdział jest krótki, na dodatek z tragicznym zakończeniem. I ten Pain... no, mógłby się opamiętać wreszcie, prostak jeden. Tak czy inaczej, obserwuję bloga i czekam na coś nowego. Nie zapraszam jeszcze do siebie, nie jestem tu, żeby zareklamować swojego bloga a o nowych notkach będę wiedziała. Do usłyszenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hana fejm ;)
    Spodziewałam się innego rozdziału... A TY ZABIŁAŚ HANĘ I ITACHI'EGO! >.<
    Mam wrażenie, że robisz KisamexHanaxItachi O.o
    I taki mały dylemacik mam... Nie wiem czy w tej białej przestrzeni spotkała Uchihę czy Minato.

    POZDRAWIAM I WENY ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hana duchem? Aha... Ale rozdział mi bardzo podobał! Naruto się wreszcie dowiedział! Nie wiem czemu ale jakoś tak nie mogłam się doczekać:):):)
    Pozdrowienia, Watashi

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział ciekawy, ale za krótki jak na moje standardy. Dlaczego!? Dlaczego zabiłaś Hanę i Itachi'ego? I co z Naruto? Pokona tego gnojka, Peina? I co z Konoha? Hana musi wrócić, bo jak nie, to nie ręczę za siebie. Ogólnie rzecz biorąc to nie spodziewałam się takiego obrotu akcji, ale dzięki temu jestem jeszcze bardziej ciekawa, co się dalej wydarzy. Zapomniałabym dodać, że rozdział był smutny, nawet bardzo.
    Czekam na nową notkę i przesyłam buziaki :*
    Rani Hatake (dawna Hanare)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hana -.-. PORYCZAŁAM SIĘ!!! Tak smutny był ten rozdział, taki... no mam ochotę Cię zabić, Hanuś :(.
    Zabiłaś Hanę, ale ona nie zginie, ja to wiem. Przecież Nagato... Ale dlaczego zabiłaś Itachi'ego? ŁAJ?! ŁAJ?!
    *wysmarkuje nos w chusteczkę i wybucha jeszcze głośniejszym płaczem*. Dobrze, że nie opisałaś jak Hinata tam prawie zginęła ;c.
    Zwracasz mi za chusteczki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, że w końcu dałaś radę coś napisać, i to "coś" było naprawdę zaje***** :D :D
    Dużo emocji mi towarzyszyło przy tym rozdziale, szczerze mówiąc miałam nadzieję, że nie uśmiercisz Itachi'ego :(((
    Poobijali biedną Hane, eh... wydaje mi się, że spotkała swoją matkę ale nie jestem pewna więc czekam na następny rozdział zniecierpliwiona :P
    Buziak :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże...jak mogłaś. Ten rozdział był..okropny! Dobra,inaczej,bo mnie źle zrozumiesz i wtedy to będzie...xd był mega przygnębiający, dodając do tego mega smutną muzykę prawie się poryczałam wyobrażając sobie te sceny x.x
    Hana...duchem,jakim znowu duchem,toż to niemożliwe.. ;/ Jeszcze do tego zabiłaś Itasia, tak to niewolno :C
    Obyś wszystko wyjaśniła w następnych rozdziałach ^^ i nie pozwalam robić takich długich przerw w pisaniu!
    Pozdrawiam:3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zwykle spóźniona, ale jestem ^^
    Matko, aż nie mogłam uwierzyć w to co czytam. Tyle się działo! Jestem pod wrażeniem.
    Miałam nadzieję, że jednak Itachi nie zginie, a tu coś takiego. No,ale ciekawa jestem co teraz będzie z Haną. Czy naprawdę jest duchem i co teraz z nią będzie? I czy ona nie umarła też... oby nie. Ale bez głównej bohaterki to raczej opowiadanie się skończy, więc wierzę w to, że żyje i wróci wkrótce do swojej postaci :D
    Tobi i Pein byli tutaj prawdziwymi czarnymi charakterami. To znaczy, takimi naprawdę złymi i brutalnymi ludźmi. I bardzo dobrze, tacy być powinni! :) Chociaż to jak postąpili z Haną mi się nie podobało. Bo lubię ją i nie chcę, żeby jej się krzywda działa :P
    Ej, ej, ej! Ale to znaczy, że co? Że roz...zniszczyli Konohę? ^^ Niee... nie wiem czemu, ale akurat z tego bym się ucieszyła xD
    Podsumowując, rozdział bardzo mi się podobał, zwłaszcza dlatego, że był taki... emocjonujący. Tylko teraz nie mogę się doczekać następnego, bo już chciałabym wiedzieć, co tam się tak właściwie dzieje:D
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ujawniałam się już tu? Nie? To chyba mogę zrobić to teraz :3
    Czytałam twojego bloga... kiedyś tam :p. Ale ostatnią notką była ta poprzednia, więc uznałam, że nie będę komentować...
    Tak to było? Już nawet nie wiem co robiłam :3

    Soł... Tobi kat? Mogę to tak nazwać? Oczywiście nasza Hana nie pozwoliła sobą manipulować(?) nie, ona nie pozwoliła Tobiemu... Po prostu ją wkurzał! Tak. Tobi ją wkurzał to zrobiła to co chyba każdy, czyli napluła na niego! Tag! I to w nie byle jakie miejsce w tffasz :33 (Nje, ja wcale się nie nabijam. Praffde móffie.) Nasz Genialny zamaskowany typ znokautował biedną Hanę i urwał nam się film. Zupełnie tak samo jak po jej ostatniej libacji alkoholowej. [Nie, nikt nie łapie twoich płytkich żartów -.-"] <- Tak na marginesie to jest "Kot".

    Ok, już kończę z moim rozdwojeniem jaźni i wracam do tematu. Jaaa... I jest nasz jedyny, niepowtarzalny, zimny, mrożący krew w żyłach, sprawiający omdlenia u kobiet, zadziorny i oschły [Bo te określenia do niego pasują...] Pain! Tag, uważam, że pasują. Tylko się pojawił i już zmiótł Konohę z powierzchni ziemi. Taa.. Jak ja kocham te odcinki <33

    I te wyznanie prawdy! Kot aż pUakał [Mów za siebie... ]. Ale serio to było smutne i takie... takie... prawdziwe. Niby nic, a ukazuje realia. Myślę, że spotkanie z Naruto ruszyło Hanę. Nie, nie wnioskuje tego z powodu, że zasłoniła blondyna własnym ciałem, skądże! [Właśnie z tego to wnioskuje .-.] Ai, cicho siedź haha ^^"

    Jak wspomniałaś, myślę, że ta śmierć Hany nie była końcem, a początkiem. Początkiem tego co się tu stanie oraz wydarzy już w najbliższych rozdziałach... Ma to wog... [ Nie, nie ma to sensu .-.] *ignoruje kota*.

    Ten rozdział, to dobra robota i w dodatku z zniecierpliwieniem czekam na kontynuacje ^^. Życzę dużo weny i motywacji :33
    ~NekonoNeechan
    Ps.: "Kot" moja druga osobowość, tak wiem że to dziwnie brzmi i wygląda :33.

    OdpowiedzUsuń
  10. Duch? Duch?
    Hana... Zadziwiasz mnie kochana!
    Cóż.... Wrócę z dłuższym komentarzem, jak będę w domu

    OdpowiedzUsuń
  11. nie będę się rozpisywać, bo tu już przeszło dwa tygodnie po tym jak dodałaś rozdział, a ja jak zwykle nadchodzę z komentarzem z opóźnieniem.
    Mam nadzieję, że zostanie mi wybaczone ;p
    Ogólnie to niezły szok, gdy się rozdział czytało, byłam przekonana, że to się wszystko dobrze skończy, a tu proszę, wróciłaś do tego wszystkiego co wydarzyło się w anime.
    Ciekawi mnie co będzie dalej. Życie po śmierci? może jakieś niebo? albo planujesz ożywienie przez Edo Tensej? Nie zdziwiło by mnie to bo widzę, że mocno trzymasz się wątku anime ; p
    Wgl. To jak myślałam dwa tygodnie temu co ci napisać to jedyne co chciałam tu zamieścić to straszliwie duży opiernicz za to co zrobiłaś. Już było tak pięknie, a tu nagle się wszystko rozwala. ale teraz już ochłonęłam i krzyczeć nie będę bo takie niespodzianki to mimo drastyczności s bardzo miłe. Nie ma to jak zastrzyk dodatkowych emocji. ^^
    Buziaki ; **
    Ps. Kiedy nowy rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej, hej, hej!
    Przepraszam za tak długą nieobecność, mam nadzieję, że mi wybaczysz. W sumie prawie wszystkie blogi nadrobiłam i wróciłam do żywych, więc teraz będę czytać na bieżąco! ^^
    Jak mogłaś zabić Itasia, małpo? -.- Ja cały czas wierzyłam, że może będą razem. All hope is gone. :ccccccccccccccccccccccccccc Smutam się i już. :c
    No i Hana... kobieto, co będzie dalej? ;o Ale muszę ci powiedzieć, że nie spotkałam się z blogiem, gdzie umiera bohaterka we wcześniejszym rozdziale niż epilogu. Myślę, że masz jakiś plan na to wszystko i na razie trudno mi odgadnąć jaki. ;>
    Co ja miałam jeszcze powiedzieć...
    A tak, już wiem. Hana, pisz do mnie na gg i informuj mnie o nowych rozdziałach, bo w sumie bardzo rzadko wchodzę na bloggera no i potem wychodzi takie coś.. -.- 35087569 :)
    Duuużo weny życzę i czekam na ten obiecany, mikołajkowy (chociaż pewnie nie związany z mikołajkami :c) rozdział. :3
    Btw u mnie nowy rozdział. xd
    Pozdrawiam i ślę buziaki! :*:*

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj, kochana!
    Tak więc wzięłam się za nadrabianie zaległości. :3
    Jajku, ten rozdział cholernie mi się podobał. To, jak Hana ochroniła swoim ciałem Naruto, to było piękne. A kiedy już myslałam, że ktoś ją po prostu zabrał z pola bitwy i jest w jakimś pokoju poddana leczeniu, a tu prosze, jakie zaskoczenie! Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam, także rozdział czytało się milion razy przyjemniej! :3 I kogo zobaczyła Hana?! Nie zwlekam dłużej i lecę czytać kolejny rozdział. :3
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń

Layout by Sasame Ka